piątek, 7 kwietnia 2017

Karafka Bistro & Cafe Poznań


Już od jakiegoś czasu Kitty opowiadała mi o dobrych pancake'ach z Karafki, ale ciągle nie było nam tam po drodze, aż do czwartku! Dzień przed naszą wizytą na jednym z tych "bardzo ciekawych" wykładów Kitty szturcha mnie i mówi "idziemy jutro do Karafki, wszystkie pancakesy za 10 zł" i pokazuje mi monitor swojego laptopa. Jako, że lubię dobre jedzenie (a te słodkie w szczególności), jeszcze jak ktoś zrobi je za mnie i jeszcze w takiej cenie, no to jak mogłam nie skusić się na taką propozycję! Happy Hours mają tam codziennie od 15 do 19 (tylko dla studentów) i każdego dnia jest coś innego, także jeśli chcecie przyjść na pancakesy, to tylko w czwartki! :) 


Jak już postanowiłam wyjść gdzieś dalej niż za moją dzielnicę i mury uczelni, to stwierdziłam, że będzie, to świetna okazja, by po raz pierwszy założyć moją nową jeansową spódniczkę w kształcie litery A, która dzień przed przyszła mi z shein.com. Wprawdzie spódniczki te cieszą się popularnością już od dłuższego czasu, to ilekroć przymierzałam je w sklepach jakoś nie do końca dobrze się w nich czułam, dlatego trochę obawiałam się czy był, to dobry wybór. Ale powiem Wam, że ten model bardzo mi przypasował, z resztą możecie sami ocenić czy Wam się podoba czy nie. Na pewno kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że warto z chińskich stron zamawiać jeansowe rzeczy. Jakby ktoś był zainteresowany, to identyczną macie tutaj. Ale wróćmy do Karafki...





Pierwsze, co rzuca się w oczy po wejściu do lokalu, to duża przestrzeń i ciekawy wystrój. Zasłony zwisające z sufitu, kredki na stołach, świeże tulipany i interesujące fototapety, to zdecydowanie coś czego nie widziałam w innych knajpach! Cóż więcej tu dodać, na pewno dużo miejsc do siedzenia, a przy okazji tak ustawionych, że spokojnie nawet przy dużym ruchu będziecie mogli liczyć na prywatność i nikt do talerza Wam nie zajrzy i Waszych rozmów też nie podsłucha ;)







Idąc do Karafki obie wiedziałyśmy już, co zamówimy, ja wybrałam wersję z Oreo, zaś Kitty z M&Msami. Jak widać po mojej minie wyglądało i pachniało rewelacyjnie, co więcej za jedyne 10 złotych, no cóż więcej chcieć do szczęścia? Powiem Wam, że tak jak rewelacyjnie wyglądały tak też smakowały, a dodatkowo szybko otrzymałyśmy nasze zamówienie. Pancakesy były idealnie puszyste, poziom słodkości też w normie (chociaż na wstępie wzięłam kawkę, co by zrównoważyć smaki), a i porcja myślę, że w sam raz, chociaż ja już końcówkę tycią musiałam zostawić (z bólem serca) ze względu na brak miejsca. Wersja mojej kumpeli była ponoć zdecydowanie słodsza, (a dziewczyna wie, co mówi, bo była tam nie pierwszy raz) niemniej ponoć bardzo dobra. Obie wyszłyśmy zadowolone i ze smaków, i z ceny. Jeśli miałabym je ocenić od 0 do 10, to postawiłabym na ósemkę.



Dajcie znać jeśli macie jakieś pytania, napiszcie, którą wersję pancakesów byście wybrali i jak Wam się podobał taki post, a ja zapraszam Was także na:


7 komentarzy: